Gran Turismo

Akronim GT jest chyba najczęściej występującym skrótem w motoryzacji.
Znaleźć go można na tak skrajnie różnych autach jak Punto GT (kto jeszcze pamięta szalonego doładowanego Fiata?), napęczniałej serii 5 BMW czy majestatycznym supersamochodzie Forda. Dochodzą do tego niezliczone rozwinięcia – GTI, GTO, GTA, GTB, GTX, HGT i tak bez końca.

Czym jest Gran Turismo, z którym każdy chce się kojarzyć?

Zew drogi

Dla nas w Supercar Clubie Gran Turismo jest podróżą, w której trasa jest co najmniej tak samo ważna jak cel.

A raczej ważniejsza, bo jeśli cel nam umknie a trasa będzie udana, to wrócimy zadowoleni; odwrotnie już nie.

Gran Turismo to radość z pokonywania przestrzeni, swobody, bycia co chwila w innych miejscach. Podróż z klasą i stylem, przy czym bardziej chodzi o jakość prowadzenia samochodu niż ubrania. Gran Turismo to przygody czekające za zakrętami, to wyzwania dla kierowców. W końcu Gran Turismo to także trudna sztuka planowania podróży i doboru dróg.

Najlepiej rozumiem Gran Turismo, gdy co jakiś czas odzywa się we mnie zew trasy. Nie mogę usiedzieć na miejscu, czuję wszechogarniającą potrzebę przygotowania auta i ruszenia w długą trasę; wyłącznie po to, by nawijać kilometry. Nie ważne, dokąd dojadę, ważne, abym się wyjeździł. Wówczas Gran Turismo staje się dla mnie przez pewien czas sensem życia.

Trudny kompromis GT

Wybierając samochód do Gran Turismo zawsze mam ten sam dylemat. Jeśli wezmę zbyt wygodny, po dotarciu w rejony o ambitnych drogach będę się frustrował, że zamiast sportową, zwrotną maszyną poruszam się opasłym limo jak słoń w składzie porcelany. Z kolei jeśli pojadę zbyt sportowym, długie odcinki dojazdowe staną się męczące i wyprawa zmieni się w walkę z kilometrami.

Jakkolwiek nie lubię tego pojęcia, konieczny jest tu kompromis. Auto do Gran Turismo musi łączyć trasowość ze sportowością. Musi nie męcząc siebie ani kierowcy połykać tysiące kilometrów, a po wjeździe na kręte odcinki dawać przyjemność z szybkiej, technicznej jazdy.

Pogodzenie tych dwóch cech jest trudne. Auta trasowe muszą być duże, wygodne, „wyluzowane” – nie mogą przesadnie zasypywać kierowcy informacjami o tym, jak i po czym jadą, bo na długiej trasie właśnie to męczy. Z kolei w jeździe technicznej muszą zachowywać się dokładnie odwrotnie – kurczyć się wokół kierowcy, stawać się ostre w reakcjach i bardzo komunikatywne.

Skrajny przykład auta trasowego – Mercedes klasy S. Skrajny przykład auta sportowego – Mitsubishi Lancer Evo. Dość ciężko wyobrazić sobie ich krzyżówkę…

Są jednak auta, które potrafią łączyć te sprzeczne charaktery. Prawdziwe Gran Turismo to zazwyczaj spore coupe z mocnym silnikiem. Dobrymi przykładami tego gatunku są Audi R8, Chevrolet Corvette czy BMW M6 – połkną bez wysiłku całą Europę a na górskich hiszpańskich drogach staną się ostrymi, precyzyjnymi narzędziami do dynamicznej jazdy. Samochody GT mogą skręcać w stronę komfortu – ot, np. Bentley – bądź w stronę sportu – np. Porsche 911.

Jest pewien samochód idealny do Gran Turismo, łączący bezszwowo oba światy, którego celowo nie wymieniam. Zgadnijcie jaki. Podpowiedź tkwi w nim samym.

Jeśli skrzyżować oś sportowości z osią trasowości, otrzymamy mapę GT; im bardziej w prawo i w górę, tym dane auto jest lepszym GT.

Kamil / Supercar Club Poland

Powrót

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *